Friday, December 16, 2016

Najgorszy sprzedawca świata? To ten najbardziej pomocny

Wita w drzwiach sklepu miło i profesjonalnie. Zaprasza. Jest pomocny, uczynny tak bardzo, że klient ma ochotę wybiec po haust powietrza lub dla świętego spokoju szybko kupuje, co mu proponują.

Ja spotkałam taką panią w zabytkowej części Rethymno. Zobaczyłam otwarty sklep z kreteńskimi produktami i weszłam, by porównać ceny czy znaleźć okazje. Towaru było dużo, różnorodnego, ale skończyło się na jakichś mydełkach i miodzie w słodziaśnym słoiczku. Pani najpierw zagaiła skąd jestem a skoro z Polski, to mi pokaże i opowie, że był z nią wywiad, że po polsku ją jacyś dziennikarze opisali (?), materiał zrobili (?) o jej wyjątkowym sklepie i pokazała mi jakieś info, faktycznie po polsku, zalaminowane A4, jakby to był jedyny taki sklep, na całej Krecie, rodzinny, z tradycjami i z jedynymi w swoim rodzaju tak doskonałymi produktami. Może jakieś turystyczne prawiczki dałyby się złapać i uwierzyłyby, że spotkało ich największe kreteńskie szczęście, ale nie ze mną te numery. 
Przyklękam przy stojaku z rękodziełem drewnianym, spoglądam na łyżki z drzewa oliwnego. Pani szybko pochyla się nade mną, pokazuje mi widelce, zestawy sałatkowe, łyżki większe i droższe i mniejsze, w tej samej cenie. I podstawki na jajka. Patrzę w kąt na miody, wykręciłam spod pochylonej nade mną sprzedawczyni, podchodzę i oglądam małe, urocze słoiczki miodu, idealne baryłki do wysłania, biorę do ręki, myślę: komu? Ile?  Ale pomocna pani już tu jest i jak to sie mówi, chuj bombki strzelił. 
To bardzo dobry miód, z suszonymi owocami (widzę! Umiem czytać!) i taką  dekoracyjną drewnianą łyżeczką w komplecie (widzę! Umiem patrzeć!) Mamy też większe miody, miodniejsze, kwietniejsze... bla bla bla... 

Idę do kasy. Nie dam rady zostać dłużej w jej sklepie, bo pani jest za miła i za pomocna, nie mogę pomysleć ani sekundy. 
W Polsce też nieraz trafiałam na takich gorliwych handlarzy. Nie wiem skąd w nich bierze się przekonanie, że dobry klient to klient ogłupiony, zagadany i skołowany, czemu wierzą, że klienta trzeba złapać i wycisnąć jak pranie ręczne. A że pogaduchy szopingowe, kluby przekupek i buszowanie po półkach to nie moja broszka, to ja spadam. Nikt mnie nie naciągnie na coś czego nie planowałam, a jak za gorliwie próbuje namówić na spontaniczne decyzje, to mi się prędko odechciewa. Baj! 
Ps. Powodzenia w zakupach świątecznych! To dopiero mordęga! 

Pss. Vivat Allegro! :)) 

No comments:

Post a Comment