Friday, January 31, 2014

Styczen w obrazkach




PRZEBISNIEGI hahahaha!






teoria Lysej Giry

Madre przyjaciolki maja to do siebie, ze zawsze zapodadza jakis natchniny temat. Albo pomoga w jego tworzeniu. Albo znajdywaniu ;)

Jedna z wazniejszych rzeczy, jakie tu zrozumialam, jest znaczenie posiadania pewnego miejsca, zwanego czesto w dziecinstwie "baza", klubem, w przeszlosci z elegancka: swiatynia dumania, albo legendarnie: Lysa Gora.
W Stanach czesto w srodmiesciu, gdzie najemcy mieszkaja w malutkich klitkach, o ograniczonym natezeniu pradu, spotykaja sie sila rzeczy w okolicznych pralniach - gdzie MUSZA zaniesc swe brudy, nastawic odpowiedni tryb OCZYSZCZANIA i POCZEKAC.
Coz trzeba miec tez takie miejscce, tylko dla siebie i swoich mysli. Ide obladowana troskami, wqurwami czy stresami, ide w moje specjalne miejsce i wyrzucam z siebie. Poczekam, popatrze z innej perspektywy i wracam jak po katharsis. Prawdopodobnie ma to rowniez zwiazek z wdrapywaniem sie na gore, zasapaniem, zapoceniem i wydzieleniem endorfin. Lysa - wiadomo, jak w bajkach, a czemu Gira?  Bo mi tak Ajfon przeinaczyl (gora -> gira) jak pisalam o tym przyjaciolce. I zostala Lysa Gira.


o nomadach

Poza lokalsami, dramaturgami, turystami wyroznialam i nazwalam kolejna grupe przewijajaca sie przez okolice:
NOMADZI
Wyjechani z ojczystego kraju, mieszkaja, gdzie chca. Zyja prosto, wedle swych zasad. Poznajesz taka osobe i w ciagu krotkiej rozmowy od razu przechodzi sie do sensu, do istoty, do tresci. Czuja sie dobrze i pewnie, bo nikogo i niczego nie udaja (niecenzuralnie: sram na pozory)
NOMADZI bujaja sie tu i tam, ale potrafia szybko i tresciwie skleic sie ze soba podobna istota. Na chwile rozmowy, w czasie wspolnej podrozy, wymienic najwartosciowszymi rozmowami i bezbolesnie odkleic, podazajac w swym kierunku dalej. 

Przyklad takiego nomadowego wieczoru: 
Znajoma znajomej, Polka, nawiazala ze mna konktakt przez Fb, ze bedzie przejazdem w okolicy ze swym belgijskim chlopakiem, z ktorym rozmawiaja po hiszpansku, bo w Hiszpanii sie poznali i tak zostalo. Podrozuja po Europie na rowerach, wolni, nie obciazeni zbednym dobytkiem. Wieczor spedzilismy wspolnie przy stole z jeszcze z Niemcem, Holendrem i Norwezka, rozmawiajac po angielsku o antropologii, tancu, wolnosci, rowerach i podrozach. Po knajpce sie rozeszlismy, kazde w swoja strone. Podrozujaca para wyjechala i teraz skleja sie z innymi NOMADAMI w Turcji, wymieniajac sie wiedza, informacjami i inspiracjami.

roczek

"samolociki"
Minal rok. Strasznie intensywny, pelen oczekiwan, obietnic, wysilku i pracy. Patrze przez ramie na dwatysiacetrzynasty i mysle:
Dalam rade!
Czy bym cos zmienila?
Chyba mniej sie przejmowala. Tego sie ucze: mozna robic, ile sie da, najlepiej, jak mozna, ale krucafux, czasem po prostu wyzej juz nie podskocze, czasem nie da rady. I trzeba szybciutko odpuscic, wziac oddech i sprobowac gdzie indziej / od innej strony / zajac sie czyms innym.

Madrosci, ktorych sens docenilam po czasie:
Fake it to make it!
oraz
I give a shit..

Wiekszosc znajomosci okazala sie taka, jak sie spodziewalam przy pierwszym poznaniu. Warto lub nie - trzeba szybko zdawac sobie z tego sprawe i trzymac sie wyznaczonego kursu.
Odcieta od korzeni, na obczyznie radze sobie dobrze, wcale nie teskniac za korzonkami. Tutejszy klimat zdecydowanie korzonkom przyjazniejszy.




Sunday, January 12, 2014

szosty stycznia, greckie Objawienie Panskie

Ja znam z mej polskiej, katolickiej tradycji Trzech Kroli, tu sie swietuje Objawienie Panskie - chrzest Dzieciatka w rzece Jordan. Epifania.
Tutaj wygladalo to tak:

Zebralo sie mrowie ludzi w poniedzialek 06 stycznia w porcie. Kawki w portowych tawernach, pozdrowienia, ploteczki, dzieciaki szalaly, dla nich najwieksza atrakacja byla Cyganka (?) z turbo-wiazanka kolorowych, helowych balonow.


przyklad mody: po lewej turystka, po prawej Kretenki na zimowo
PALUSZEK

 O 12:00 na palmowym, polowym oltarzu zainicjowano nabozenstwo/blogoslawienstwo. Ksiadz dwukrotnie wrzucal do wody drewniany krzyz i za kazdym razem go wylawial (krzyz byl przywiazany tasiemka). /chrzest/ Za trzecim razem odwiazany krzyz wyrzucil dalej. 
Kilku dziarskich mezczyzn rzucilo sie do wody, by krzyz wylowic.





 Ten, ktory zlapal krzyz jako pierwszy, bedzie obdarzony pomyslnoscia i blogoslawienstwem na nadchodzacy rok. Poniewaz Babis ponoc co roku doplywa do krzyza najszybciej, wiec facet musi byc niesamowitym farciarzem. Dal pozostalym plywakom krzyz do ucalowania, zebrali oklaski i wyszl z wody. Obrzedowa czesc religijna zostala zakonczona.
Dalej juz bylo biesiadowanie, tawerny, jedzenie, winko, do poznego wieczora, a moze i jeszcze dluzej..



Saturday, January 11, 2014

Dlaczego to zawsze kobiety...

Napisalam to tak niedawno, choc juz wczesniej krecil mi sie temat po glowie.
  • zastanowic sie kto w zwiazku jest madrzejszy:
Baska, ryczaca szescdziesiatka, "kuzynka" Sophii Loren rzekla mi:
"Sekretem zgranego zwiazku jest to, ze jedno musi byc nieco glupsze od drugiego. I nie chodzi o dumb, tylko silly. Jedno bedzie czesciej ustepowac i zdawac sie na drugie. Inaczej zwiazek partnerski przerodzi sie z czasem w pole walki."
Poczatkowo latwo isc na te kompromisy. Z czasem coraz trudniej odpuszczac. Trza sie zastanowic wiec - czy ja, czy on. Kto tu tak naprawde jest madrzejszy? Kto jest glowa, a kto faktycznie szyja do jej krecenia? (no dobra, nie musze podpowiadac, ze juz sam fakt zadawania sobie takiego pytania rozwiewa watpliwosci, nie? ;) 
Moja przyjaciola pewna ma w rodzinie swietnego faceta - przystojny, ogarniety, pracowity, oddany ojciec i wyglada na to - ze i dobry maz. To, na czym wielu ludzi wokol debatuje od lat to: jak to sie stalo, ze taki fajny facet zwiazal sie taka glupiutka dziewczyna?? Ladna, mila, ale panna zagubiona, wszystko ma podane na tacy, ale nie ogarnia. No i lepiej nie zagajac do niej z wyzszej polki. Jak uslyszalam opowiesc Baski, doznalam olsnienia - towarszyska tajemnica ostatniej dekady sie rozwiazala - ta niby nierozgarnieta dziewczyna jast taka madro-glupia, dzieki jej niefrasobliwosci, niezorganizowaniu i gulowatosci jej maz ma szanse zawsze byc dzielnym rycerzem i nikt go w tej roli nie sabotuje! Nikt nie spycha z piedestalu! Nie podwaza i nie paralizuje gniewna retoryka. Laska jest na to za glupiutka, wiec on jest spelnionym numero uno Alfa, a ona ma swiety spokoj, (niby) dwie lewe rece - wiec i caly swiat do pomocy.
A zaledwie napisalam,  to zaraz przypomnialy sie pytania stare jak narzekania kobiet na calym swiecie:
-Ale czemu to MY zawsze musimy ustepowac? Czemu te wszystkie poradniki, Kobiety z Wenus, Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy?, te cuda psychologiczne, zawsze wskazuja na kobiete, ktora ma byc emocjonalnym kameleonem, wyrozumialym i tolerancyjnym.
Jak mawia moja pyskata przyjaciola:
-Czemu to, kurwa, JA mam sie zamknac? Czemu to JA mam zacisnac zeby?
-Czemu to JA mam odpuscic?!?

EUREKA ! 

Dlatego, ze mozemy. Kobiety potrafia byc wredniejszymi manipulantkami i wbrew pozorom latwiej im przychodzi ukrywac emocje i intencje. Przynajmniej w moim zyciu ta tendencja tak wygladala. (Nie do konca?... a jak wygladaja rozgrywki w biurach? Lepiej podpasc chamskiemu ziomkowi, czy podstepnej intrygantce, hm? Kto wykopie pod ofiara glebszy dolek? A komu babcia powiedziala: "Kasia, pamietaj, pokorne ciele matki ssie." ?? )
Poza tym, MY - kobiety mozemy odpuscic, bo od tego nie zalezy sens naszego zycia, korona z glowy nam nie spadnie, ego nie struchleje, wlos nie osiwieje.
Nasza ambicja jest efekt, a nie ustawiczna walka.

Jak z piciem alku (poza oficjalnym alkoholizmem): kobiety pija razem, bo sie lubia i robia to dla klimatu. Faceci beda zlopac, lykac szoty, zalewac robaka, by pokazac, kto ostatni utrzyma sie na nogach, przepija nawet z kims, za kim nie przepadaja, ale przeciez to wyzwanie!

Zauwazylam, ze tak naprawde, czesciej, duzo czesciej chodzi mi o to, by dostac czego sie pragnie, miec zalatwione to, czy tamto, tak a nie inaczej zorganizowany czas,
a nie wiecznie walczyc o to, o racje, o ostatnie slowo i spierac sie w retorycznych pojedynkach.

Mamy tyle rzeczy, z ktorymi trzeba sie zmagac kazdego dnia jak np:
z cellulitem, zmarszczkami, kacem, rozdwojonymi koncowkami, korkami na miescie, wyscigiem z czasem a lista To-do,  etc...
i scierac sie jeszcze do tego z partnerem?...Uff..Po co?
Ale przyznaje sie - z rozpedu sama probuje i sama dyscyplinuje sie coraz czesciej:
Nie: WALCZYC  Z... 
ale walczyc O.....


Tuesday, January 7, 2014

Noworocznie troszke. Madrosciowo

Kumpela zapodala mi dzis linka jutubowego do filmu SECRET. Czas sobie odkurzyc banalne madrosci.
I po raz kolejny wbic do glowy wazne zalozenia.
Nie popelnilam w tym roku jeszcze tego Bardzo Waznego Posta'nawiajacego Noworocznego.
Nie podsumowalam.
A chyba powinnam.
W filmie mowia wyraznie - pomysl, ze co jestes wdzieczna.
A ja jestem wdzieczna za caly ten rok.
Choc nie byl lekki.
Byla przeprowadzka i remont, kolejne remonty w biurze, intensywna praca i rownie intensywne biesadowanie-balangowanie, bylo mieszkanie tydzien bez pradu i zycie 3 tygodnie bez cieplej wody. Bylo sprzedawanie auta, kupowanie auta i zderzenie z celnicza rzeczywistoscia i biurokratyczna machina, obwarowana takimi przepisami, ktorych Philip K. Dick na najbardziej zakreconym tripie by nie wymyslil. 
Byli goscie, wizyty rodziny, zwiedzanie i podrozowanie. Milion nowych twarzy kilkunastu rozmaitych nacji i przegadane najwieksze absurdy, suchary, drama cluby i ..madrosci. Bylo pozegnanie z nikotyna i powitanie dodatkowych 6 kilogramow. I masakryczne zniszczenie wlosow: slonce+sol+woda.. Ech, dzialo sie, dzialo. 
Sytuacje extremalne powodowaly sila rzeczy extremalne reakcje, wiec, no pisze.. sie dzialo. 
Nauczylam sie paru roznych ciekawych rzeczy.  I czas na nowe wyzwania. 

Pracowac systematycznie i efektywnie i z takim samym zapalem pielegnowac hobby
Skupmy sie na podstawowych przykladach zajec dodatkowych:
  • malowanie i inna praca tworcza
  • nauka greckiego 
  • zdrowe odzywianie sie 
  • sportowanie sie
Zalozylam w tym celu z kumpela bloga, blozeczka, gdzie wzajemnie mozemy sie motywowac, inspirowac i podkrecac do dzialania.

Z madrosci: 
  • jak najszybciej weryfikowac znajomosci:
zadaje sobie pytanie - czy ten czlowiek mnie ciekawi, inspiruje, jak sie czuje po spotkaniu z nim? Pelna checi do dzialania, czy wkurwiona i zniesmaczona tym podlym swiatem? Bez sil, energii?  Czegos nowego sie dowiedzialam, co chetnie zapisze sobie, a innym powtorze? Czy na pytanie: -A o czym tak dlugo gadalycie? Moge jedynie machnac reka: -A nie wieeem, takie tam, dyrdymalki, eee. 
Bo gadanie dla zabicia samotnosci jest jak uporczywe zabijanie czasu i smetne zapijanie robaka - bez sensu, dolujace i slabe. Po ktoryms z pierwszych spotkan z X., nauczycielka jogi, podziekowalam jej: -Wiesz, naprawde doceniam to, ze przez 2 godziny plotkowania z toba, gadalysmy o milionie spraw, ale ani razu nie zaczelas mi opowiadac pikantnych szczegolow i ploteczek o ludziach z miasteczka! Nie wiesz, jak to jest odswiezajace. Dziekuje.
Uciekac z DramaClubs a szukac Wymiataczy! A jak sie takiego znajdzie - to pielegnowac kontakt i wyciskac dobrodziejstwa jak cytryne. Ozywczo i odpornosciowo.

  • zastanowic sie kto w zwiazku jest madrzejszy:
Baska, ryczaca szescdziesiatka, Killing Machine i "kuzynka" Sophii Loren rzekla mi: Sekretem zgranego zwiazku jest to, ze jedno musi byc nieco glupsze od drugiego. I nie chodzi o dumb, tylko silly. Jedno bedzie czesciej ustepowac i zdawac sie na drugie. Inaczej zwiazek partnerski przerodzi sie z czasem w pole walki. Bo poczatkowo latwo isc na te kompromisy. Z czasem coraz trudniej odpuszczac. Trza sie zastanowic wiec - czy ja, czy on. Kto tu tak naprawde jest madrzejszy? Kto jest glowa, a kto faktycznie szyja do jej krecenia? (no dobra, nie musze podpowiadac, ze juz sam fakt zadawania sobie takiego pytania rozwiewa watpliwosci, nie? ;) 
Moja przyjaciola pewna ma w rodzinie swietnego faceta - przystojny, ogarniety, pracowity, oddany ojciec i wyglada na to - ze i dobry maz. To, na czym wielu ludzi wokol debatuje od lat to: jak to sie stalo, ze taki fajny facet zwiazal sie taka glupiutka dziewczyna?? Ladna, mila, ale panna zagubiona, wszystko ma podane na tacy, ale nie ogarnia. No i lepiej nie zagajac do niej z wyzszej polki. Jak uslyszalam opowiesc Baski, doznalam olsnienia - towarszyska tajemnica ostatniej dekady sie rozwiazala - ta niby nierozgarnieta dziewczyna jast taka madro-glupia, dzieki jej niefrasobliwosci, niezorganizowaniu i gulowatosci jej maz ma szanse zawsze byc dzielnym rycerzem i nikt go w tej roli nie sabotuje! Nikt nie spycha z piedestalu! Nie podwaza i nie paralizuje gniewna retoryka. Laska jest na to za glupiutka, wiec on jest spelnionym numero uno Alfa, a ona ma swiety spokoj, (niby) dwie lewe rece - wiec i caly swiat do pomocy.

  • odpuscic czasem facetowi i go  p o h o d o w a c:
O co chodzi? No powiedzmy dyplomatycznie - zwrocic sie w strone jego zwierzecej natury, dac przyzwolenie, by odkryl w sobie jaskiniowca i zamiast wymagac, by 24h byl atrakcyjny jak Jason Momoa i konwersowal na poziomie Umberto Eco - to raz na jakis czas mozna wziac chlopa napasc, napoic i zagonic niemytego do barlogu, dajac mu uprzednio mozliwosc urzniecia sie z kolegami i potaplania w testosteronie. Bedzie zachwyconym zwierzakiem. Ale to tylko raz na jakis czas, nie ma tak dobrze.
Jak masz roslinke - to podlewasz i czekasz az zakwitnie. Nie oczekujesz przybijania piatki z paczkiem rozy. Jak masz psa - to wiadomo, przyniesie co najwyzej gazete, a nie swiezo mielona  kawe z ekspresu, ale ma za to proste potrzeby: fizjologiczne, ruch, micha zarcia, podrapac za uchem - i radosnie nam zamacha ogonkiem. Dowiedzialam sie, ze z facetami bywa bardzo podobnie. W koncu to nie my odwolujemy sie do ich "maczyzmu", samczyzmu", problemu amanta jaskiniowego i konskich zalotow (sorry, dziewczynki tego nie wymyslily!)

  • pytac lokalnego naszego ksiegowego o kazda rzecz, ktora by sie chcialo wykonac, zalozyc, przeprowadzic, otworzyc... On z absurdami greckiego prawa jest na biezaco, ich dawki dozuje i przyjmuje codziennie od dziecka - nie wywoluja u niego takiego szoku, jak u nas. Znosi te prawniczo-przepisowa paradoxowiroze calkiem dobrze i wie jakich skutkow ubocznych  i - kiedy - mozna sie spodziewac.

Tak wiec, uzbrojona w nowe checi i arsenal madrosci, pomna historii o Dawidzie, Goliacie i o graniu wedle wlasnych zasad - jestem gotowa na NOwy ROk, by brac sie za bary z ciekawostkami, ktore dla mnie przyszykowal!







Sunday, January 5, 2014

nowy rok

Lazimy, jemy, tyjemy, grzejemy sie w sloncu i mokniemy. 
Znow moglabym powtarzac, ze Kreta doprowadza do szalenstwa, ze wszystko dzieje sie na fali "extremum" i o Swietach i Sylwestrze, 
o deszczu i o wietrze..  ech. 
dawno mnie nie bylo, bo sie dzialo, ale malo. Sie leniuchowalo. 
Jak ladna pogoda, to sie ruszam w gorki, na plaze, gdzie sie da. 
Jak brzydko - to chce sie zabunkrowac pod koldra w interaktywnym swiecie internetu, ale wowczas, gdy sila rzeczy mam czas na maile i posty - net slabnie jak maluch na podjezdzie na Giewont. 
Trzeba by siedziec z WI FI przy rooterze, ale to niemozliwe, bo kanapa w salonie, i dywan i stolik, wszystko co mamy w saloniku zostalo nakryte folia i czeka jak w muzeum na lepsze czasy. Jak jakas scena egzekucji, jak z American Psycho
Kiedy wieje lub pada,  to net tez pada, a i czasem cala elektryka, w calej wsi. 
Jest to romantyczne i uczy pokory. 
Uczy tez nieziemskiego wkurwa jesli np wlasnie sie wysyla sluzbowe maile badz oferty...
A jak pada, to nam dach przecieka i jednej nocy, w srodku ciemnosci i ulewy ewakuowalismy sie  z sypialni, przez zalany salon, do kuchni, wciskajac materac pomiedzy stolem a balkonem. 
W salonie kanapa i dywan mokre, teraz podsuszone, czekaja pod folia na pewnosc, ze nastepny deszcz splynie po nas jak po kaczce, bo przez ostatnich kilka dni znajomy bosonogi grecki filozof, ktory jest naprawde serbskim budowlancem, ale przypomina raczej jakiegos biblijnego ciesle, zajmowal sie uszczelnianiem dachu.
Te cholerne kafelki, zimne od zimy, a do tego jeszcze od mokrosci.. Pracuje w kuchni obecnie, na stanowisku "biurowym" i ziebne, podczas, gdy na zewnatrz suche i sloneczne 21'C ale na tarasie ten cholerny net nie lapie!!!
Jednej nocy tak padalo, tak niesamowicie, ze w zyciu mym czegos takiego nie widzialam, sciana wody, SCIANA!!!! markiza, od roku zawsze naciagnieta fest, nigdy sie nie ugiela, czy nie nabrala wody - tej nocy wygiela sie jak balon, stary moj rzucil sie ja ratowac - markize wraz z uginajacym sie stelazem - chcial podniesc "balon" wody, by nadmiar przelal sie na ulice, ... a tu markiza zaprotestowala - i JEBS! poszedl material, woda chlust, chrzest normalny! pod cisnieniem... 
to byla burza srednio-duza, w skali tego, co przezylam - 6/10


pies podziwia ogrom Morza Libijskiego
kot ma wszystko w dupie i niczym fakir spi TWARDO na dechach z gwozdziami



wycieczkowe ruinki



boisko szkolne. Wez, nie autuj!!
przebisniegi kretenskie raz
przebisniegi kretenskie dwa